sobota, 12 września 2015

Słowo o PKS-ach

Chyba moje posty odnośnie kiepskiej kondycji fizycznej nas i naszych dzieci nie trafiają do zbyt szerokiego grona, patrząc po odwiedzinach. Lepszym tematem jest wojna z ciapatami... A może ktoś liczył na jakiś wpis z okazji 9/11 Nic w tym stylu. Dziś będzie słowo o gospodarce centralnie sterowanej, rozwoju oraz związanym z tym zmianami ekonomicznymi.

Od pewnego czasu mam okazję bliżej zaznajomić się z tematem komunikacji masowej między miastowej. Jest to bardzo ciekawy temat który przerabiałem wielokrotnie, lecz dopiero teraz mam na niego odpowiednie widzenie, po tym jak zaszły kolejne zmiany strukturalne pomiędzy właścicielami różnych przedsiębiorstw, wymiany taborów, tras, cen itp.

PKS czyli Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej powstałe i rozpowszechnione za komuny. Zapewniały stały i regularny transport ludziom ze wsi do miast oraz możliwość poruszania się między miastami. Było to bardzo ważne, szczególnie dla miast które w okresie silnego rozwoju potrzebowały wiele siły roboczej która właśnie mogła napłynąć z rozdrobnionych obszarów wiejskich. Dzięki takiej komunikacji był większy dostęp do edukacji dla mieszkańców terenów rolnych. Nie wiem czy ktoś z was sobie wyobraża aby iść 20 km do szkoły codziennie i następnie tyle wracać w srogą zimę dodatkowo.

Dzięki tym przedsiębiorstwom żyło się nam lepiej, ponieważ samochód miał mało kto, bardzo wiele osób podróżowało komunikacją masową, co w tamtych czasach i tak nie miało znaczenia dla rentowności biznesu ponieważ owa epoka rządziła się swoimi prawami.

Po latach 90-tych najpopularniejszym zdaniem była prywatyzacja, jak to w życiu bywa i PKS-y były "prywatyzowane", czyli pozostawały we władaniu gminy starosty czy innego urzędu. Nasze Polskie realia sprawiły że modernizacji w tych spółkach raczej nie było, władze otrzymywali ludzie co ekonomie znali ze szkoły i to chyba wszystko. Efekt tych działań był jeden, a w zasadzie jego brak, ponieważ nic się nie zmieniało w strukturach, taborach rozkładach jazdy. Firmy musiały być dotowane z urzędów a ze względu na popularyzację samochodów pasażerów regularnie ubywało.
głównym problemem większości PKS-ów jest stary tabor, nie jest to tylko głupi wymysł aby jeździły u nas wycofane z użytkowania w krajach zachodnich szroty, chodzi o ekonomię. ze względu na malejąca ilość pasażerów patrzono na rachunek ekonomiczny zarówno zakupu jak i całkowite eksploatacji takich pojazdów. Noe rzadko opłaca się zakupić stary autobus i poddać go renowacji niż kupić nowy spełniający wiele norm.

Realia w których funkcjonują obecne firmy nie są za ciekawe stąd w ostatnich latach wiele się działo
w szczególności bankructwa wielu takich nieudolnie zarządzanych spółek. lub wykup przez jednego dużego przewoźnika wielu pomniejszych PKS-ów. Tylko czemu się dziwić? Przyznam się szczepże że jeżdżę ostatnio regularnie takimi "ogrami". To co się w nich dzieje to porażka ponieważ gdy jest ciepło to w autobusie jest duszno, gdy mamy pogodę deszczową to cały autobus wygląda jak by dopiero co ktoś go całego mył w środku myjką ciśnieniową, straszna stęchlizna w nim panuje. gdy jest zimno... to chyba nie muszę pisać że piździ w nim jak by na dworu się stało, a kierowca sam ma problem aby ustawić sobie ciepły nawiew. Tak stan techniczny tych pojazdów jest fatalny, są stare śmierdzące, OBLEŚNE a żeby tego było mało trzęsie nimi jak by się miały rozpaść, aż mam w głowie kawałek piosenki Łona i Weber. To jest i tak mało. Ponieważ te łomy na kołach nie są w stanie przyjechać terminowo na przystanek. Rozumiem że w szczycie 10 minutowe spóźnienie się zdarzy, ale 30?? to już przegięcie. Kolejnym przykładem gdy czekałem po godzinie 20-stej również złom przyjechał z opóźnieniem 20 minutowym. Mając takie doświadczenia po prostu człowiek nie ma ochoty jeździć taką komunikacją. Ostatnią sprawą dobijająca taką komunikacje są ceny biletów. Ponieważ pętla na szyi jest już założona i naciągnięta, wypada pociągnąć tylko za sznurek aby zadyndać na stryczku, i takim działaniem są ceny biletów, które często są wysokości kosztu benzyny na takiej trasie. Gdy za przejechanie 25 km bilet kosztował 8 zł, kto się dziwi że klienci odchodzili??

Ale dla osłody rynek nie lubi luki oraz nie każdy z zarządców okazał się pokomunistycznym nierobem. Z czasem niektóre z PKS-ów, szczególnie te jeżdżące na długich trasach zaczęły inwestować w tabor Zrozumiały że jakość ma znaczenie. Idąc tym tropem w ostatnim czasie powstaje coraz więcej małych przedsiębiorstw które wożą małymi busikami w których jest czysto i schludnie, nie trzęsie a ostatecznie jeżdżą wiele szybciej. Czy ktoś nie da 1 zł więcej za przejazd w lepszych warunkach, punktualnie i z miłym kierowcą?

Wszystko było by dobrze gdyby nie jeden fakt który w tej całej układance uciekł. Jest to efekt społeczny przy połączeniach międzymiastowych na niedochodowych trasach. Kiedyś głównym priorytetem było zapewnienie połączenia, nikt się nie przejmował ekonomią. Gdy czasy się mieniły opłacalności prowadzenia wielu tras również zmalały a koszty drastycznie wzrosły. Stare PKS-y często posiadają jeszcze ( bo już zamykają) nieopłacalne linie, ale korzystne ze względu na wydźwięk społeczny. Wątpliwym jest aby prywatni przedsiębiorcy się interesowali kosztami społecznymi odcięcia kilku wsi od komunikacji. Ale obawiam się ze to szybko nastąpi a ci ludzie zostaną na łasce i niełasce swoich rodzin i sąsiadów.

Zmiany są zawsze złożonym procesem i nie każdy sobie jest w stanie z nimi poradzić, Bardzo dobrym przykładem są małomiejskie PKS-y które nie dostosowały się i obecnie znikają jako części kilku większych firm. Jest jednak nadzieja że rynek nie zniesie pustki i zapewni dość szybko usługi o odpowiedniej jakości i adekwatnej cenie. Jak przy każdej transformacji, będą ofiary w postaci osób odciętych od świata, ale i nimi w końcu się ktoś zajmie w sposób dla siebie dochodowy.

Jeżeli podoba się Tobie ten wpis kliknij "Lubie to" - to nic nie kosztuje a może komuś otworzyć oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz