piątek, 27 listopada 2015

Turcja vs Rosja

Zmiany w naszym świecie są tak dynamiczne że aż ciężko za nimi nadążyć. Nasze lokalne piekiełko żyje własnym życie i w sumie popieram te zmiany, lecz to co się ciekawego dzieje i tak na prawdę bardzo ważnego to sytuacja z tzw państwem islamskim.

Obecną stację w Syrii ładnie przedstawiła pewna grafika, której niestety znaleźć nie mogę, która jasno pokazywała że to USA i Turcja stworzyły tego "potworka" i go ciągle finansują. Putin jako osoba która jest podejrzewana o udział w NWO, lecz się z niej wycofała i teraz nie pozwala na przejęcie władzy przez to dziadostwo...

Troszkę o samej sytuacji w Syrii, jest to kraj targany wewnętrznymi sporami w których istnieją minimum 4 strony konfliktu, każda finansowana z innych źródeł. Jednym z "inwestorów sa USA, Turcja, Arabia Saudyjska i ludzie którzy tym kierują czyli masoneria żydowska ( co jest zupełnie inną bajką). Stronę władz syryjskich wspierają głównie Rosjanie.
Z dostępnych informacji wynika iż kilku tygodniowe działania Rosji (która czekała na odpowiedni moment do wejścia, czyli do sporych zamieszek i pierwszego rozłamu w UE) przyniosły większy efekt niż to co robiła "koalicja" przez rok.

Zastanawiającym jest to że każdy doskonale wie gdzie są magazyny itp, przecież USA są tam od dawna i jakoś nie potrafią skutecznie zwalczyć isis?? jest to dziwne prawda? nie rzadko mamy wrażenie jak by były wykonywane ruchy pozorowane wręcz, a nie realne działania. Zachowanie tej armii znamy z czasów II Wojny Światowej, przekazów co robili w Wietnamie, Iraku i innych miejscach... Nie są to chwalebne uczynki i zapewne nie odosobnione.

Czemu Turcja ZESTRZELIŁA bombowiec Rosyjski??  Aby rozpętać wojnę, tylko się przeliczyła, bo Rosja im nuka nie posłała, a NATO, no cóż osobiście uważam ze nie powinno pomagać Turcji, która jest państwem islamskim i jest bardzo wiele dowodów na to ze nie tylko nie walczy z ISIS, a wręcz je wspiera, ponieważ sami są zainteresowani przejęciem innych terenów Syryjskich . Jednym z powodów jest kryzys w USA, które potrzebują wojny, ale oczywiście nie na własnym terenie...  bo przynosi to za wiele strat.
Czytałem te z ostatnio ze w kwestii NATO to raptem "dalecy sojusznicy" by nam tylko pomogli, a najbliżsi (niemcy, francja, włochy) by nas WYDYMAŁY JAK ZAWSZE. Przed II Wojną Światową był podpisany pakt że Polakom pomocy się nie udziela w razie agresji niemiec. Jedynym sojusznikiem są Węgrzy, z którymi powinniśmy się trzymać blisko.

poniedziałek, 16 listopada 2015

Je ne suis pas Français

Francja, kraj wielu kulturowy, który został tak brutalnie doświadczony w ostatni weekend. Seria zamachów które są zorganizowane przez ISLAMISTÓW na terenie WOLNEJ Europy, celem wywołania chaosu. W sumie chyba nawet zastraszenia wszystkich.
Zamach terrorystyczny jest zawsze planowany z wyprzedzeniem wielomiesięcznym, przygotowania itp. Tego roczne wydarzenia zbiegają się dziwnie z kilkoma faktami o których jest dość cicho:
1. Terroryści  to ISLAMIŚCI którzy dopiero co dotarli do europy
2. Planowano dużo większą liczbę ofiar
3. Francja jest krajem z dużym problemem imigracyjnym co ma związek z koloniami francuskimi.
4. Rząd Francuski był uprzedzany o zamachach i je zignorował (jak z resztą każdy rząd o innych spektakularnych zamachach)
5. Ostrzelany klub był przez dekady własnością dwóch ŻYDÓW którzy go sprzedali na 2 miesiące przed zamachami
6. Planowano zamach na prezydenta Francji
7. Multikulti SIĘ NIE SPRAWDZA bo islamiści się nie asymilują.

O przyczynach zamachu się wypowiadać nie będę, ponieważ to któryś z kolei zamach w tym kraju, który jest po prostu słaby. Ciekawszą sprawą jest zachowanie ludności cywilnej z innych krajów która wyraża się łączeniem w bólu z narodem francuskim i zmienianiem awatara na facebooku. Sam jestem zdumiony tym jak ludzie są GŁUPI i dają się łatwo manipulować, biedni francuzi, zginęło ich 138, należy im współczuć, łączyć się w bólu. Tylko czy jak niedawno został strącony samolot Rosyjski ktoś łączył się z narodem? A zginęło tam prawie drugie tyle ludzi. Czy gdy na początku roku ZABITO w Syrii ponad 200 dzieci, ktoś łączył się z Syryjczykami? czy w ogóle ktoś o tym wiedział?

Czy jak zginął Prezydent Kaczyński KTO KOL WIEK łączył się w bólu z POLAKAMI??

Odpowiem NIKT  Każdy miał to w DUPIE...

Dla tego ja nie czuje się "francuzem", nie łączę się w bólu. Jak nas Niemcy (pod wodzą nazistów) atakowały, to francuzi się nawet cieszyli że to MY jesteśmy ofiarami a nie oni...
Francja jest krajem, który łatwo się poddaje, wojna tam wyglądała w 90% jak w serialu "Alo Alo". Jestem pewien że nikt nie będzie się Nas żałował gdy będziemy płacić 10x więcej za opłaty klimatyczne, czego chcą francuzi...

Je ne suis pas Français

niedziela, 8 listopada 2015

Ubezpieczenie od wszystkiego

Życie jako jako proces kończący się śmiercią, proces rożnych doznań, w którym  należy liczyć się z kwestią finansową/ekonomiczną. W naszym życiu występuje wiele zmiennych które mają wpływ na jego jakość oraz przebieg. Znany jest każdemu pewien "standardowy" model życia, czyli zdrowy człowiek z zdrowa rodziną, którego względnie stać na życie i jakieś mało kosztowne nieprzewidziane wydatki.

Czym jest ubezpieczenie?

Najprościej jest to promesa ze jak coś się wydarzy, to "ktoś" zapłaci za "szkody". Tym kimś jest oczywiście gwarant w postaci towarzystwa ubezpieczeniowego lub ŻYRANT. Aby ktoś zapłacił trzeba pierw takowe ubezpieczenie wykupić, jednym z przykładów takich ubezpieczeń w pewnym sensie przymusowym jest ubezpieczenie OC samochodu, w której ubezpieczyciel zobowiązuje się do pokrycia strat osób trzecich do wysokości (jak dobrze pamiętam) 100.000,00 euro. Oczywiście warunki wypłaty są otoczone serią obostrzeń, w końcu kwota ubezpieczenia wynosi między od 200,00 do 2.000,00 zł w zależności od pojazdu i właściciela. Innym przykładem ubezpieczenia, tylko ciężko mi je tak na prawdę zakwalifikować do konkretnej grupy, jest obowiązkowe ubezpieczenie społeczne w Polsce. Jest to seria przymusowych opłat w zamian za które uzyskujemy dostęp do opieki medycznej (skorumpowanej i o rożnej jakości), w razie przewlekłych kłopotów zdrowotnych, możemy uzyskać stale finansowanie w postaci renty, gdy stracimy pracę uzyskujemy z owego ubezpieczenia tzw. kuroniówkę. Ostatnim ubezpieczeniem z "pakietu rządowego" jest ubezpieczenie emerytalne/składka emerytalna, ponieważ w ostatnich latach się to zmieniało, kwestię tego świadczenia pominę. Lecz firmy ubezpieczeniowe oferują nam wiele więcej ubezpieczeń "na życie" które mają zapewnić nam spokój w każdej sytuacji.

Jak są finansowane ubezpieczenia?

Ubezpieczenia są produktem jak każdy na rynku, obiecują wypłacenie pieniędzy w zamian za spełnienie pewnych warunków, w zależności od ubezpieczeń i towarzystw są one zróżnicowane. Towarzystwa ubezpieczeniowe świetnie funkcjonują, co oznacza że system musi być bardzo dochodowy. Podstawą każdego ubezpieczenia są jego WARUNKI które określają przy opłacaniu jakiej składki, jakie dostajemy obietnice. W przypadku ubezpieczeń mienia takie ubezpieczenie działa w miarę od razu, z czym jest zastrzeżenie ze stan techniczny mienia musi być przynajmniej zadowalający i właściciel musi wywiązywać się ze swoich obowiązków odnośnie dbania o jego stan.
W przypadku ubezpieczeń zdrowotnych mamy dwie podkategorie, są to ubezpieczenia dla dzieci i osób w wieku produktywnym, oraz dla seniorów. W pierwszej grupie są to często ubezpieczenia proponowane przesz zakłady pracy, które gwarantują wypłatę świadczenia w przypadku chorobowego, pobytu w szpitalu, narodzin dziecka itp. Tylko w całej zabawie jest jeszcze okres przejściowy kiedy ubezpieczenie nie działa czyli tzw karencja. Dodatkowo ubezpieczyciel możne podejrzewać ze wiemy iż jesteśmy chorzy i specjalnie się ubezpieczając zatajamy ten fakt aby WYŁUDZIĆ odszkodowanie/promesę. Innym ciekawym punktem jest wypłata pieniężna za urodzenie dziecka, lecz działa ona po okresie, w którym wpłaciliśmy tyle pieniędzy co dostaniemy.
Przy ubezpieczeniach senior ówczesnym warunkiem sa swoiste badania lekarskie lub odpowiedni wiek, co ma zapewnić że potencjalny ubezpieczony i tak zostawi więcej pieniędzy w ubezpieczeniu niż w efekcie dostanie.
Finansowanie ubezpieczeń bierze się tylko i wyłącznie z składek owiec które się goli. hasła typu "to mniej niż gazeta dziennie" są chwytliwe, lecz po zsumowaniu wychodzą już mniej oczywiste i przystępne sumy. Ciekawym lamentem są firmy udzielające ubezpieczeń komunikacyjnych, jakoś podobno im się to nie opłaca, to czemu to ciągle robią?? To jest takie pranie mózgu dla głupiej biedoty aby się cieszyła że za ubezpieczenie samochodu zapłacą w tym roku tylko 10% więcej.

Czemu się ubezpieczamy?

Są dwa główne powodu ubezpieczeń, jednym jest przymus, a drugim strach przed potencjalnymi stratami finansowymi. O przymusie nic pisać nie trzeba, lecz ciekawe jest działanie frakcji "dobrowolnej". Młody człowiek/dziecko idzie do szkoły, szkoła jak to szkoła miejsce osobliwe w których dużo się dzieje i coś się stać może, nauczeni jesteśmy ze TRZEBA się ubezpieczyć, szczególnie ze przez lata było to niepisany obowiązek, przecież szkoła która MA OBOWIĄZEK zapewnić bezpieczeństwo dzieciom, nie jest w stanie tego zrobić i w razie czego to RODZICU ubezpiecz dziecko to dostaniesz odszkodowanie (które według standardów w innych branżach powinna wykupić szkoła). Takie ubezpieczenie kosztuje między 30 a 60 zł rocznie, zapewnia jakieś kwoty odszkodowania za złamanie nogi itp. W każdej klasie jest minimum 20 dzieci, każde z nich zapłaci 30 zł co daje zaledwie 600 zł z jednej klasy, lecz klas jest 20 a więc w sumie mamy 12.000,00 zł które musiał by wyłożyć BUDŻET PAŃSTWA. Jak dziecko coś sobie zrobi to z wielkim bólem możemy wyrwać takiemu ubezpieczycielowi 200 zł?  ile takich spraw w roku będzie w szkole?  z 10? więc ile ubezpieczyciel "jest na czysto" ??
Jak dziecku się coś stanie przez 10 lat nauki płacąc po 30 zł mamy 300zł dane komuś, teraz zastanówmy się, jak wielu z Was miało wypadek w szkole i uzyskało pieniądze z ubezpieczenia? Ja znam przypadki gdzie były realne sytuacje kwalifikujące się do odszkodowania, ale i tak nikt tego nie zgłaszał. Co więcej sama SZKOŁA bała się to zgłosić bo oznaczało to wejście policji i jakieś dochodzenie o zaniedbania... A taki ubezpieczyciel może w takich warunkach albo nie wypłacić odszkodowania, lub domagać się rekompensaty od szkoły...
Dzieci i wiek młodzieńczy rządzi się własnymi prawami, lecz w życiu dorosłym ile jest możliwości ubezpieczenia się na wszystko? zacznijmy od zwykłego ubezpieczenia z pracy. Przychodzi przedstawiciel i mówi: będzie pan/pani chora/y to dostaniecie 80% pensji a my wam dołożymy w tedy do 100%, gdy jesteście w szpitalu to damy wam jeszcze więcej, jak się urodzi dziecko to 500zł dostaniecie itp... Tak jak się coś stanie TO DOSTANIESZ PIENIĄDZA OD NAS tylko ile ich dostaniesz? A składeczka miesięczna wynosi 60 zł, karencja 6 miesięcy...
Weźmy pod uwagę zdrowego człowieka który co miesiąc wpłaca 60zł na ubezpieczenie, w ciągu roku jest to 720zł. wiadomo że ich nie odłoży, ale mógł by spożytkować inaczej. A teraz pytanie jak często chorujemy w roku? Czy jesteśmy w stanie odzyskać te pieniądze? Czy hospitalizacja w wieku 40 lat (czyli 20 lat płacenia składek) zwróci nam ponad 14.000,00zł wpłaconych do funduszu, który dodatkowo tymi pieniędzmi obraca? W efekcie dowiemy się ze nie robiliśmy jakiś wymaganych badań, które zostały zawarte w najnowszym aneksie którego nie dostaliśmy do zapoznania się, a nawet jak dostaliśmy to nie zrozumieliśmy... i odszkodowanie się nam  nie należy...ot taka tam drobna złośliwość
Oczywiście nie mówię ze nic z tych ubezpieczeń się nie dostaje,m jednak są osoby które potrafią poważnie zachorować i w tedy faktycznie uzyskują spore zwroty z tych ubezpieczeń, lecz ile takich osób jest? Jak to realnie wygląda dla zwykłego Kowalskiego?
Rozśmieszyła mnie raz rozmowa pracowników którzy biadolili ze ktoś nie dostał kasy po urodzeniu dziecka, bo firma zerwała umowę na ubezpieczenie a jak by chciał się ubezpieczyć osobno to by nie zdążył ze względu na karencję, z czego to co by dostał było mniejsze niż składki które musiał zapłacić...

Swego czasu popularne były ubezpieczenia na poczet utraty pracy, było to bardzo ciekawe ponieważ w tamtym okresie takie prawdopodobieństwo wśród wielu osób było dość spore. Temat szybko upadł, ciekawe jakie były realne warunki uzyskania wypłaty z takiego ubezpieczenia.

Ostatnią formą ubezpieczenia są takie dla seniorów, które nie bazują już na chorobach, bo tym ludziom i tak aż tak wiele nie zależy, mają emeryturę której nie obniża i jakoś się z tym życiem biorą i ścierają. Dla osób starszych haczykiem jest sytuacja rodziny po ich śmierci. Ostatnio powszechnie słyszymy kampanie o tym ze obniżono zasiłki pogrzebowe, a sam pogrzeb do tanich nie leży, szczególnie gdy senior za życia nie zatroszczył się o miejsce wiecznego spoczynku dla siebie.


Zatem widzimy ze ubezpieczenia dobrowolne opierają się na naszych lękach i z realnymi zyskani dla nas przeważnie wspólnego wiele nie mają... Zatem zanim się ubezpieczysz to się zastanów, czy na pewno te pieniądze chcesz wydać?



Jak ten wpis Tobie się podoba, niesie ciekawe treści, lub może komuś pomóc udostępnij link innym.

wtorek, 3 listopada 2015

Strach egzystencjalny

Życie nasze powszednie, czytając nagłówki gazet i portali można wręcz rzec iż ktoś "nas wysłuchał" (...)Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj...(...), co dostajemy? pęd, igrzyska dla biedoty (loteria paragonowa, wyczyny "gwiazd" na ekranie oraz codzienna szopka z wiejskiej), długi i galopujący konsumpcjonizm...

Więc jak wygląda to życie nasze powszednie?? wbrew pozorom u "bogatego" i "biednego" wygląda ono dość podobnie

"Wstaję rano, włączam moje japońskie radio, zakładam amerykańskie spodnie, wietnamski podkoszulek i chińskie tenisówki..." tak, bogaty zakłada to samo tylko z lepsza metką, może nie wszystko zrobiły chińskie rączki... Ale po ubraniu się wędruje do pracy w której męczy się aby zarobić na jedzenie, codzienne dojazdy do pracy, rachunki. A cóż się stanie gdy na te rachunki nie zarobi? bądź firma nie zapłaci? No i tu zaczyna się stres, nieodłącznie powiązany ze strachem.Więc rozważmy sytuację rodziny 2+2 mają mieszkanie, samochód, każdy z telefonem na abonament (w końcu dziś jest dość tanio). Mieszkanie ładne, nowocześnie wyposażone lecz jest jeden problem, współwłaściciel w postaci banku, ponieważ mieszkanie jest w kredycie spłacanym prawie do emerytury. Samochód nie za stary, kupiony przy okazji kredytu na mieszkanie, dawano ponad 100% inwestycji więc kto się doliczy samochodu. Jak każdy szanujący się polak musi to być samochód minimum klasy C z dizlem. Problem w tym że samochód co roku kosztuje opłacenie ubezpieczenia (w jednej racie, bo najtaniej). Mimo że nowy to regularnie w samochodzie trzeba coś wymieniać, raz taniej, raz drożej. Ale jak się ma takie auto to i stać na remonty... Telefony wiadomo że najnowsze, podpisany cyrograf, jak cie nie stać, to i tak zapłacisz... nie w ten to w inny sposób więc... Oj tam oj tam czepiam się przecież to i tak nie koniec wyliczanki, ponieważ oprócz raty kredytu za dom trzeba drugie tyle wpłacić do spółdzielni a pewnie z połowę tego oddać tym co media dostarczają (woda, gaz ogrzewanie)... Tylko nasz "bogaty" ma dobrą pracę, może i trochę stresująca, lecz jest coś za coś, żona też nie może narzekać. Stać ich na spokojne życie mimo tych opłat. Tak jest do czasu, gdy zaczynają dochodzić z rynku negatywne informację o drożejącym franku, bo na taki kredyt było ich stać, energia drożeje, nowa opłata śmieciowa a do tego recesja w gospodarce. Firma zatrudniająca "bogatego" zaczyna redukować przywileje, wprowadza drobny outsourcing. Premii która była na wypad dwa razy w roku z kolegami na mazury na weekend już nie ma. Kołderka się kurczy. Żona zmienia pracę na mniej płatną bo jej firma przestawała płacić. kołderka się kurczy. Trzeba oszczędzać prąd i wodę bo to da się zrobić od ręki. Skończyły się weekendowe wypady w Polskę. Na szczęście są igrzyska dla biedoty, w sumie nie są takie złe...

Kończą się abonamenty na telefony, ale zamiast nowych drogich urządzeń, dzieciaki zostają przy tych co mają i może przechodzą na kartę, sam "bogaty" tez nie zmienia telefonu, ale abonament musi być, choć tego internetu aż tyle nie potrzebuje w końcu i tak nie wykorzystywał.

Kiepska sytuacja rynkowa powoduje że firma likwiduje fundusz socjalny, nie będzie dopłaty do wczasów dla dzieci pracowników, zostają ferie pod blokiem, w zamian może jakiś wypad weekendowy.

W pewnym momencie okazuje się ze nasz "bogaty" trochę częściej zagląda do barku z whisky, ale zaczyna je zastępować piwo lub wino.

W tej chwili nasz "bogaty" uświadamia sobie iż niezapłacenie jednej raty za abonament może spowodować nerwowość w banku i wymuszenie dokupienia ubezpieczenia, tak kolejny wzrost raty, dodatkowo już nie mamy takich przychodów jak poprzednio, a co gdy bank będzie chciał od nowa przeliczyć zdolność kredytową? Na szczęście nie jest tak źle, wiążemy koniec z końcem, może częściej się kłócimy ale jakoś jest. Zakupy częściej robimy w dyskontach, przecież jakość zbliżona a ile taniej. W pewnym momencie "bogaty" zauważa że zaczyna żyć trochę tak jak "biedny", tylko ma lepsza pracę bo za biurkiem, dom w kredycie i w miarę dobry samochód.

A jak wygląda życie "biednego"? Wstaje rano, jedzie do pracy autobusem lub samochodem za 5.000,00zł w holenderskim gazie, trochę pobiera oleju ale ogólnie jest ok. Wczoraj spłacił ostatnią ratę za 42 calowy telewizor kupiony na promocji w markecie, do tego raty 30x0% więc go stać. Jedzie do roboty w której się trochę narobi fizycznie, ale przynajmniej nie musi się martwić że coś spieprzy, w razie czego złapie szybko pracę w innej branży lub dorobi na boku. Za dwa dni wypłata i dobrze bo trzeba zapłacić za wynajem mieszkania... Tak spłacać kredyt "bardzo bogatemu" bo "biedny" kredytu nie dostanie, za mało zarabia, umowa zlecenie i takie tam inne wymówki.Telefon na kartę, może nie najnowszy bo w najtańszym abonamencie ciekawych promocji nie mają, weźmie sobie coś na 30 rat 0% w razie czego dadzą babci co ma emeryturę.

Zarówno "bogaty" jak i "biedny" żyją w stresie, przed nieopłaceniem czegoś, strachem ze jedna zaległość spowoduje wykluczenie z społeczeństwa, nie dadzą już kredytu, "biedny" sobie poradzi, jakoś przebieduje, ale "bogaty"? Jak by się znajomi dowiedzieli to było by źle.

Czym jest więc strach egzystencjalny ponieważ rozbudowała mi się kwestia? Jest to strach przed niespełnienie, czy niewywiązaniem się z wymagań, czy obowiązków które bzdurnie na siebie sami nakładamy celem poprawy swojego życia. Problem w tym ze często te obowiązki są przez nas sztucznie napompowane. Dziś kupując telefon z abonamentem przeważnie wychodzimy delikatnie na plus, lecz podpisany cyrograf zmusza nas o zapłacenia wszystkich rat. Jak będziemy żyli bez wody czy prądu? te jest też dobre pytanie ponieważ jesteśmy od tego uzależnieni. rosnące opłaty nam nie pomagają w codziennym życiu, lecz o to chodzi aby coraz mniej myśleć a coraz więcej pracować. Gdy się pracuje tylko na opłaty to jedyną rozrywką pozostają "igrzyska dla biedoty" czyli durne serialiki i programy typu "jak oni robią kupę".

Osobą bardziej zestresowaną, czyli bojąca się o swój los jest "bogaty" bo on jako korposzczur ma wiele więcej do stracenia, w końcu ciężko sprzedać auto i przesiąść się na autobus, lub korzystać z starego telefonu, nie wspominając o braku wyjazdu na wakacje czy innych przyjemnościach. Nasz "biedny" bohater, jest w na tyle kiepskiej sytuacji że mu aż tak wiele nie zależy. w końcu i tak ledwo wiąże koniec z końcem...

Zadaniem dodatkowym jest odnalezienie miejsca w całej opowieści, gdzie rodzi się stres egzystencjalny u "bogatego" osobnika? Może ten stres jest wiecznie ponieważ nasza maniera jest życie ponad stan? Jak zarabiamy X to wydajemy jak byśmy zarabiali X+50% bo nas stać a to na raty a to na coś innego a w efekcie bywa rożnie. Może stres jest zawsze, tylko ma inną formę i inny sposób odreagowania? W końcu jak ma biedny odreagować, jak nie oglądając TV, ostatnia rzecz na jaką go stać, a "bogaty" pójdzie do sauny, na masaż, wyjedzie na weekend.

Sami się wpędzamy w ten dziki stan. Prawda jest taka że taką mamy rzeczywistość i za wiele nie jesteśmy w stanie z tym zrobić niż więcej zarabiać, lub zrobić coś aby się uniezależnić...

Jak się Tobie podoba ten post udostępnij go innym.

niedziela, 1 listopada 2015

Skuteczność życiowa

Od jakiegoś czasu zastanawiam się jak to jest że jedni osiągają sukces, inni są przeciętni a pozostali na dnie...
Preludium do tych rozważań stanowił poprzedni post odnośnie depresji, według mnie każdy jest w depresji, zależy jak głębokiej, na jakim poziomie ona go paraliżuje, a kiedy potrafi podpalić ogień pod jajami...

Co jest miarą skuteczności? oczywiście uzyskiwanie pożądanych efektów, lecz aby móc mówić o uzyskiwaniu pożądanych efektów trzeba pierw wiedzieć ile potrzeba czasu/pracy aby je uzyskać, lub w jakim momencie życia jesteśmy w stanie sprawdzić czy idziemy w odpowiednim kierunku. Jeżeli pożądanym przez nas efektem jest jeść pączka w 5 sekund, to uzyskanie efektu jest bardzo łatwo mierzalne, lecz gdy chcemy zwiększyć swoją skuteczność w zarządzaniu pieniędzmi potrzebujemy wiele więcej danych, czasu oraz technik do przetestowania, ponieważ nie każda technika jest dla nas skuteczna, nie każda technika sprawdzi się w naszych warunkach i przy naszych umiejętnościach. Dobrym przykładem uzyskiwania pożądanego efektu są ćwiczenia fizyczne. O ile o rzeźbie ciała mówił nie będą, ponieważ przy tym porównaniu nie jest ona do uzyskania, to powiem o wytrzymałości. Otóż zrobić 100 brzuszków łatwiej jest osobie szczupłej, uprawiającej dorywczo jakiś sport, niż osobie otyłej która chce zmienić swoje życie. W każdym z tych przypadków droga jest inna, inne jest pole startowe, będzie wymagany inny czas i system ćwiczeń aby dobić do celu.

Który z wymienionych przypadków jest skuteczniejszy? Żaden, pod warunkiem że obydwaj tak samo przyłożą się do osiągnięcia pożądanego efektu, punkt startowy jest bardzo ważny, uzyskane po drodze doświadczenie i umiejętności są też indywidualne. Można to porównać do jazdy samochodem.
Jeden samochód jedzie z Warszawy a drugi z Krakowa i obaj jada do Gdańska. Mają do przejechania rożny dystans (miejsce startowe) oraz po drodze będą mijać różne miejscowości (dodatkowe doświadczenia towarzyszące kierowaniu się do celu). Lecz oprócz zwykłej drogi, można gnać autostradą, co można przyrównać do rzucenia wszystkiego i skupieniu się tylko i wyłącznie na dotarciu do celu. pominiemy wiele, lub poświecimy inne dziedziny życia.

Jak poznać czy jesteśmy w życiu skuteczni? Podstawowym takim czynnikiem jest jakość naszego życia. Jeżeli żyje nam się "dobrze" mamy z grubsza wszystko co nam potrzeba, spełniamy własne marzenia, to jest duża szansa ze jesteśmy na dobrej drodze. Lecz kiedy zastanawiamy się czy jesteśmy skuteczni? W tedy gdy chcemy dużo a dopada nas regularna depresja.

Osoby które są skuteczne, boją się jak coś robią, lecz nie boją się samego działania ponieważ wiedzą że jedynym skutecznym sposobem rozwijania siebie jest podejmowanie kolejnych wyzwań. Ponoszą klęski, lecz potrafią z nich wyciągnąć wnioski oraz podjąć kolejną próbę. Osoby będące nieskuteczne przeważnie mają strach przed samym podjęciem działania, może on się również objawić w momencie gdy nie umiemy się podnieść po porażce, paraliżuje nas sama myśl o kolejnym działaniu bo widzimy już przegraną.

Jedynym sposobem aby stać się skutecznym jest determinacja w podejmowanym działaniu, konsekwencja w swoim działaniu oraz regularne sprawdzanie. O czym kolejnym razem.